Wigilia to bardzo szczególny dzień w ciągu roku. Dzień, gdy w całym domu pachnie rybą, zupą grzybową (lub barszczem), pierogami, kompotem z suszu, plackami... W naszym domu rodzinnym jest w zasadzie stały zestaw dań wigilijnych, nie zmieniany od wielu, wielu lat. Choć może dobrze by było "odświeżyć" zwyczaje, to jednak przynajmniej odpada kłopot: co zrobić na Wieczerzę. Zupełnie inaczej jest z "lunchem" (oj, jak ja nie lubię anglojęzycznego słownictwa, ale nie wiem, czy jest polski odpowiednik). Tym razem to ja podjąłem się wykonania tego posiłku. By zachować tradycję postu, zdecydowałem się na danie wegetariańskie, a nawet wegańskie. Skorzystałem z bardzo ciekawie zapowiadającego się przepisu zamieszczonego przez Izabelę Lewosińską na łamach adwentystycznego miesięcznika "Znaki Czasu" ze stycznia 2014 r. Adwentyści znani są z propagowania zdrowego stylu życia i odżywiania się - stosują się do biblijnych zasad doboru żywności, a bardzo wielu praktykuje wegetarianizm (choć nie jest on obowiązkowy, nie jest nakazany przez Słowo Boże, ani zalecany) i stąd w każdym numerze ich czasopisma jest wiele porad dot. zdrowego trybu życia i odżywiania oraz przepisy "wege". :)
Tarciuchy ziemniaczane skusiły mnie z dwóch powodów. Po pierwsze, rację ma siostra Izabela, pisząc: "Trudno wyobrazić sobie kuchnię bez ziemniaków. Ta bulwa naprawdę rzadko nam się nudzi. Często stanowi danie główne lub kolacyjne. Lubimy je w postaci smażonej, pieczonej i gotowanej." To szczera prawda i ani ja, ani też moja rodzina, nie jesteśmy pod tym względem wyjątkami. ;) Ziemniaki to u nas "codzienność stołu"! :) Drugi powód: czubryca. Przyznam, że pierwszy raz w życiu usłyszałem o takiej przyprawie! Jednak całe danie i ona sama wydały mi się tak interesujące, że postanowiłem jej poszukać. Okazało się, że nie było to wcale takie trudne, jakby się mogło zdawać. Mieli ją w sklepie zielarskim naprzeciwko. Z pewnością można ją także dostać w dobrych sklepach ze zdrową żywnością. Jest to przyprawa pochodząca z kuchni bułgarskiej, o bardzo przyjemnym czosnkowo - ziołowym zapachu, której głównym składnikiem jest cząber górski.
Składniki:
1,2 - 1,5 kg ziemniaków
1 duża czerwona papryka
Ok. 15 cm pora (zielona część)
1 - 1,5 łyżki suszonej czubrycy
sól
olej
Wykonanie:
1. Ziemniaki myjemy, obieramy i trzemy na tarce o dużych oczkach.
2. Paprykę myjemy, usuwamy "gniazdo" nasienne i kroimy w sporą kostkę.
3. Pora myjemy i kroimy w talarki. Przyznam, że po raz pierwszy miałem do czynienia z daniem, w którym wykorzystuje się także liście. Dotąd pojawiały się one u nas jedynie w rosole, skąd jednak były odławiane (przyznam, że ugotowane bardzo lubię zjadać).
4. Wszystkie warzywa umieszczamy w jednym naczyniu. Dodajemy ok. 1,5 płaskiej łyżeczki soli oraz czubrycę. tej ostatniej dodałem trochę więcej, niż w oryginalnym przepisie, gdyż lubię "mocniejsze smaki". Wydaje mi się, że warto spróbować dodać też trochę czarnego pieprzu, lub pieprzu ziołowego. Całość bardzo dokładnie mieszamy.
5. Danie wykładamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia (papier można nasmarować wcześniej ok. łyżką oleju) lub do żaroodpornego, szklanego naczynia (dno smarujemy olejem). Pieczemy przez ok 20 - 30 minut w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni.
I mamy danie na postny posiłek "jak znalazł". Gdy mój ojciec spróbował, powiedział tylko: "Takie dziwne trochę, ale smaczne". :) I dosyć sycące - myślę, że dla czteroosobowej rodziny spokojnie starczy kilogram ziemniaków, choć w oryginale jest aż 1,5 kg.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz