Był środek nocy, a mnie pognało do... kuchni. I ciach, ciach, ciach, ciach,
ciach... I bul, bul, bul, bul, bul... Ojciec się ocknął ze snu: "Co ty
robisz, Marcin?" A ja: "Zupę na jutro" (a właściwie to już na dziś).
Ojciec, sennie zdziwiony: "Jaką?" Ja: "Cebulową!" Dlaczego tak? Bo nie dawała mi spokoju marnująca się nać z dwóch pęczków dymki, jakie ostatnio zużyłem podczas gotowania komiśnianki z indykiem. Zwykle przeróżne natki traktuje się w naszych domach jako odpady, a jest to duży błąd, gdyż pełno w nich wartościowych dla naszych organizmów składników, przeróżnych witamin i mikroelementów. Myślę, że nie stać nas na to, by je wyrzucać do śmieci. One są wspaniałym darem Boga dla nas. Tak więc: No
way! jak mawiali starożytni Anglicy. ;)
Składniki:
4 spore cebule
2 pęczki naci dymki
2 bulionetki drobiowe
4 - 5 listków laurowych
4 - 5 ziaren ziela angielskiego
2 bulionetki drobiowe
100 - 150g gęstego jogurtu
2 łyżki masła klarowanego
maggi
pieprz
sól
Wykonanie:
1. Cebulę kroimy w pióra i podsmażamy na rozgrzanym maśle klarowanym (możemy zamiast niego użyć dobrej oliwy). Przekładamy do garnka, dodajemy bulionetki i zalewamy ok 1,5 litra gorącej wody. Dodajemy liście laurowe oraz ziele angielskie i gotujemy.
2. Nać siekamy na drobne kawałki i dodajemy do gotującego się wywaru. Gotujemy ok. 15 minut.
3. Jogurt rozrabiamy w miseczce z kilkoma łyżkami zupy, dodajemy do wywaru i dokładnie mieszamy.
4. Doprawiamy solą (ok. płaskiej łyżeczki) i pieprzem. Dodajemy kilka "kropel" maggi.
Zupę możemy podać z chrupiącym pieczywem czosnkowym lub posypaną tartym serem (optuję za dobrym parmezanem lub goudą).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz